Przyznam że takich produktów jeszcze nie miałam. Dlaczego? Pisałam o tym niejednokrotnie na moim Instagramie (joanna_majj). Dzisiaj chciałabym bardziej obszernie opisać produkty niemieckiej firmy, która stosunkowo niedawno wkroczyła na polski rynek. Nie znacie? Nie używaliście? Nie słyszeliście? Ok...już Wam wszystko opowiadam :)
Produkty Garra Rufa to dermokosmetyki niemieckiej firmy które pomagają łagodzić dolegliwości skóry takie jak łuszczyca, egzema czy atopowe zapalenie skóry. Tutaj pragnę zaznaczyć, że nie borykam się z takowymi problemami (na szczęście), natomiast produkty te, przynosić mają ukojenie również skórze suchej i wymagającej. Ja bez przerwy mam ten sam problem - po swoim ciele co jakiś czas mogę rysować! A nie daj Boże za długo posiedzę na słońcu...skórę mam jak wiór. Też tak masz? Z przyjemnością pokazuję Ci zatem nie mały ratunek! Wszystkie produkty zawierają w składzie enzym ryb Garra Rufa, który przyśpieszać ma regenerację naskórka. Kojarzycie pewnie Fish-Spa? Jest to niezwykle popularny zabieg z właśnie tymi rybkami, które używając ssących pyszczków usuwają martwy naskórek powodując że nasza skóra staje się zdrowa i gładka, a sam zabieg ma poprawić również samopoczucie i po prostu relaksować.
Szampon tak jak i wszystkie poniższe produkty Garra Rufa, wzbogacony jest solami oraz minerałami z Morza Martwego. Uważam go za szampon dobry, który dokładnie myje, dobrze się pieni a co najważniejsze, mogę łatwo rozczesać po nim włosy. Brakuje mi w zestawie jakieś maski lub odżywki ;) Po użyciu szamponu używam zatem maski innej marki i efekt jest naprawdę w porządku. Włosy są miękkie i gładkie - o to chodzi! Nie mogę dodać niestety że są pachnące bo wiecie jak to jest...pisałam o tym na Instagramie ;) (joanna_majj). No ale jak mogą pachnieć kosmetyki zawierające w sobie enzym z ryb...no jak ja się pytam? ;) Szampon oceniam na piątkę! :)
Balsam...balsam, balsam, balsam....no cóż....kurcze z powodu zapachu nie jest moim faworytem wśród dotychczas używanych produktów, natomiast sam zapach nie może być przecież najważniejszy! Ja używałam go głównie w miejscach najbardziej suchych czyli łokcie i kolana, rzadziej na całe ciało. Balsam szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Co najważniejsze, przyniósł ukojenie mojej suchej skórze właśnie w tych miejscach. Skóra jest zdecydowanie bardziej nawilżona, a łokcie w końcu nie mają krostek...czasem nawet swędziały! To właśnie z powodu przesuszeń. Teraz tego problemu nie ma :) Przyniósł mi ukojenie zdecydowanie! A jeśli borykasz się z większymi dolegliwościami dermatologicznymi to myślę że ten balsam może być dla Ciebie zbawieniem.
Żel pod prysznic - był i nie ma :) Jasne, zapach jest lekko wyczuwalny ale absolutnie nie przeszkadza to podczas mycia. Z resztą, zapach nie pozostaje na ciele po użyciu. Myślę że nie ma co tu więcej się rozpisywać, jest to naprawdę dobry produkt który świetnie myje, oczyszcza i pomaga suchej skórze. Jestem na tak! Noooo tak, mógłby pachnieć np. pomarańczami, truskawkami czy innymi cudami ale raczej w tym przypadku by to nie zagrało ;p
Krem do rąk to kolejny produkt świetnie nawilżający. Ja używam akurat kremu do rąk kilka razy dziennie, ilekroć obok niego nie przejdę ;) Więc i ten był używany przeze mnie bez przerwy. W sumie jest, ponieważ jego wydajność to duży atut. Wystarczy naprawdę niewielka ilość aby ładnie nawilżyć nasze dłonie. Po aplikacji kremu stają się one miękkie i delikatne. Jest spoko! :)
Krem do stóp to produkt jeszcze przeze mnie nie używany, a raczej użyty dopiero kilka razy, więc nie mam prawa wypowiadać się o jego skuteczności i efektach. Po prostu, nie byłam systematyczna, gdzieś ten produkt mi "uciekł". Obiecuję, że jeśli będziecie zainteresowani to dam Wam znać na Instagramie jak się sprawuje :) Kładę go na szafce nocnej aby o nim nie zapomnieć i używać co wieczór :) Chociaż uważam że skóra moich stóp jest w dobrej kondycji, postaram się wydać jak najbardziej szczerą opinię.
Krem do twarzy...to produkt naprawdę dobrze nawilżający. Posiada bardzo wygodny aplikator z pompką. Stosowany był przeze mnie jako krem na dzień. Pięknie nawilża i daje efekt świeżej, napiętej skóry. Szybko się wchłania i jest również dobry jako baza pod makijaż (nic nie spływa, nie roluje się). Wszystko to jest zasługą formuły opartej na enzymie ryb Garra Rufa oraz minerałami z Morza Martwego.
Podsumowanie:
Reasumując, kosmetyki Garra Rufa sprawdziły się u mnie bardzo dobrze. Są to produkty bardzo dobrej jakości, które przynoszą ukojenie suchej skórze. Oceniam je świetnie, natomiast dwa małe minusiki za zapach, który mógłby być "milszy" ;) oraz ceny produktów które są dość wysokie.
Jeśli zainteresowałam Was chociaż troszkę i macie ochotę na więcej, odsyłam Was na stronę www.garrarufacosmetics.pl , gdzie możecie dokładnie przyjrzeć się całej ofercie marki.