czwartek, 27 grudnia 2018

Bell Carnival - kolekcja limitowana z Biedronki - poznaj całą kolekcję!

Bell Carnival - kolekcja limitowana z Biedronki - poznaj całą kolekcję!

Ale kolorowo się zrobiło! Prawda? To za sprawą moich nowości na karnawał od marki Bell! Kolor, błysk i brokat! To zdecydowanie cechy produktów które chcę Wam dziś pokazać. No tak, skrzy się i świeci gdyż to kolekcja CARNAVAL! A jak wiadomo, w okresie karnawału możemy pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa.

Pierwszy produkt jaki chciałam Wam pokazać to rozświetlający puder do twarzy i ciała Vanilla Sugar Face & Body Shine Powder. Moją uwagę od razu zwróciły duże drobinki brokatu, więc sprawdzi się super do wszystkich miejsc które chcemy rozświetlić i uwydatnić tj. kości policzkowe, obojczyk, dekolt, ramiona. Idealny na większe wyjścia, natomiast na co dzień użwyam go minimalnie do policzków właśnie. Plus za piękny, waniliowy zapach, minus za aplikator który nie "łapie" pudru i wszystko się sypie. Zdecydowanie wolę nakładać go swoim pędzlem ;) 
Cena: 13,49 zł 


Kolej na pomadki! Tym razem NIE matowe! Dostępne w trzech odcieniach, winylowe pomadki VINYL LIPS do ust, są mega soczyste i urzekły mnie swoimi pięknymi kolorami. Spójrzcie tylko jak mocno są napigmentowane. Produkt nie wypływa poza kontur ust i naprawdę daje efekt pięknej, błyszczącej tafli. Kolor utrzymuje się wiele godzin i nie rozmazuje się. Ja jestem zakochana w czerwieni! Precyzyjny aplikator ułatwia aplikację. Nie wiem dlaczego wszędzie czytam że to błyszczyk...skąd ta nazwa? Jak dla mnie to mocno napigmentowana, świetna pomadka :) 
Cena: 9,99 zł 



Kolej na pomadki Shiny Lips...i tutaj te produkty nazwałabym bardziej błyszczykami właśnie ;) Mimo że kolory wyglądają na dość mocne, to są bardzo dziewczęce i raczej nie ma mowy aby pokryły nasze usta w całości. Bardzo ładnie nawilżają i nabłyszczają usta, dlatego sprawdzą się dużo lepiej na co dzień, do pracy itd. Jeśli jednak miałabym wybrać pomadkę na wyjście, to zdecydowanie wybieram te opisane wyżej! Tym bardziej że są w takiej samej cenie! :)
Cena: 9,99 zł 



Kolej na foliowe cieni, z którymi mam do czynienia zupełnie po raz pierwszy...czy to ta, czy inna marka, nigdy takowych cieni nie miałam przyjemności używać. Tutaj z pomocą przyszedł mi filmik Maxineczki, znaleziony na YouTube, w którym pokazuje ona całą kolekcję limitowaną Carnival, robiąc makijaż właśnie tymi produktami. Filmik spodobał mi się na tyle, że wrzucam go Wam pod sam koniec posta....kurcze żebym ja umiała się tak malować. Niby mam większą część tych produktów, niby staram się robić wszystko pomału, precyzyjnie...ale coś nie idzie ;) Chociaż uważam, że i tak jest lepiej niż było np. rok temu, gdzie do całego mojego makijażu używałam dwóch pędzli...ALE wracając do sedna. Foliowe cienie Metal Frosting Eyeshadow , możecie znaleźć w szafie Bell w 4 odcieniach. Konsystencja nie jest ani sypka, ani prasowana...zbite grudki. - stąd zapewne nazwy:
001 Classic Popcorn 
002 Carmel Popcorn 
003 Peanut Butter Popcorn ,
004 Cookie Popcorn

Efekt jest naprawdę piękny, pod warunkiem wklepania cieni palcami. Próbowałam pędzlem, niestety nic na powiece nie pozostawało. Można nakładać je również na mokro lub na inny cień. Piękny błysk oraz możliwość dokładania kolejnych warst sprawiają, że cienie będą idealne do wieczorowego makijaźu. 
Cena: 9,99 zł 



Na koniec już lakiery do paznokci Show Off. Do wyboru czerwienie, jedna z drobinkami brokatu, druga klasyczna. Jak pewnie wiecie, czerowny to ulubiony kolor na moich pazurkach, dlatego będę po nie sięgać z przyjemnością. Dodatkiem może być lakier z pociętą folią, który tak jak cała kolekcja Carnival, nada blasku i szyku. 


Kolekcja Bell Carnival nie zawiodła mnie w żadnym stopniu. Cieszę się że ciekawe i niedrogie produkty możemy mieć na wyciągnięcie ręki. Zachęcam Was do zakupu, gdy będziecie w Biedronci...a pewnie niedługo będziecie, prawda? ;) 


Ps. Obiecany filmik! <3



pozdrawiam,
Joanna 

piątek, 21 grudnia 2018

Produkty do makijażu od LAMBRE

Produkty do makijażu od LAMBRE

Tak jak Wam obiecałam, dziś co nie o o kolorówce marki LAMBRE. Mam nadzieję że czytaliście wczorajszy post o pielęgnacji twarzy z tą marką? Jeśli nie, z przyjemnością Was do niego odsyłam ;) 

Z oferty sklepu wybrałam dla siebie dwa produkty a mianowicie błyszczyk oraz eyeliner. 

Zaczynamy od ust! ;) Błyszczyk Metal Fire Glossy Lips ma naprawdę ładny i intensywny kolor. Konsystencja jest gęsta, dzięki czemu nie spływa z ust i dobrze się trzyma. Oczywiście jestem ostatnio przyzwyczajona do matowych pomadek, które potrafią trzymać się wiele godzin, natomiast w tym wypadku nie ma co narzekać. Kolor zostaje na ustach nawet po jedzeniu czy piciu. Cieszę się że wybrałam akurat ten odcień, gdyż świetnie podkreśla usta nadając im blasku. Doceniam go również za to że się nie klei jak wściekły (jak wiele, wiele błyszczyków dostępnych w drogeriach). Zapach jest słodki i owocowy. Mogę powiedzieć że to jeden z lepszych produktów tego typu, jakie posiadam w swojej kosmetyczce. 




Z eyelinerem również się zaprzyjaźniłam. Nie wiem dlaczego ale zdecydowanie wygodniej i po prostu łatwiej malować mi nim kreskę niż pędzelkiem. Ja od zawsze miałam z tym problem ale trening czyni mistrza! ;) Ładne podkreślenie oka zapewnia zdecydowanie jego głęboki kolor. Jest również bardzo trwały. Co tu dużo mówić, jakość jest świetna! Mam nadzieję że będzie równie wydajny jak błyszczyk. Używam go bardzo często i obiecuję że niedługo będę mistrzem w robieniu górnej kreski!!!! (hahaha.... :p) 



Zdaję sobię sprawę, iż marka może nie być dla Was bardzo znana ale nie bójcie się nowości! Nie bójcie się spróbować :) Tym bardziej że testowałam na własnej...buzi ;) Dobre produkty, w cenie nie rujnującej portfela - www.lambre.eu <3

czwartek, 20 grudnia 2018

Pielęgnacja twarzy z marką LAMBRE

Pielęgnacja twarzy z marką LAMBRE

Nie wiem czy marka LAMBRE jest Wam znana ale jeśli nie, to z przyjemnością zapraszam Was na dzisiejszy post. Przyznam że ja z produktami tej marki miałam do czynienia po raz pierwszy. Może coś mnie ominęło i może Wam znana jest bardzo dobrze? :)

LAMBRE to firma francuska, posiadająca w ofercie produkty do pielęgnacji twarzy jak i makijażu. Ale nie tylko. Możecie znaleźć tam szeroki asortyment perfum czy mgiełek do ciała. Z jej powstaniem wiąże się piękna historia którą polecam Wam przeczytać (lambre.eu). Prawda to czy nie, opowieść bardzo ładna! :p  

Wybrałam dla siebie klika kosmetyków aby sprawdzić "co w trawie piszczy" i czy produkty przypadną mi w ogóle do gustu. Dziś skupimy się na produktach do pielęgnacji twarzy, natomiast w dniu jutrzejszym pojawi się post z produktami do makijażu! Zatem bądźcie czujni! ;p



Jak mogliście zauważyć jakiś czas temu na moim Instagramie (joanna_majj), wybrałam dla siebie pielęgnacyjny duet: ochronny krem do twarzy z filtrem oraz czarną maskę. Zacznę od ochronnego kremu Anti+Pollution , gdyż to on stanowił przez kilka tygodni moją podstawę w codziennej pielęgnacji.  Z racji tego, że kremów z filtrem powinno się używać przez cały rok, stwierdziłam że ten będzie idealny na te porę roku. Zawiera filtr SPF 15, który ma chronić skórę przed szkodliwym promieniowaniem UV, zanieczyszczeniami środowiska oraz działaniem wolnych rodników.  Czy tak faktycznie jest? Czy krem mnie "ochronił" tego nie wiem...bo skąd? Ale mam ogromną nadzieję że tak właśnie jest. Jeśli chodzi o samo używanie tego produktu, to jest to dla mnie czysta przyjemność. JEST, gdyż krem jeszcze się nie skończył...a nawet zostało go całkiem sporo! Plus za wydajność :) Krem nie jest tłusty i szybko się wchłania. Mimo że mam wrażliwą skórę to zupełnie jej nie podrażnił. Nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych podczas stosowania. Nabrałam na niego "ochoty" po przeczytaniu książki "Sekrety urody Koreanek", gdzie napisane jest, że dzięki używaniu kremu z filtrem na co dzień, możemy mieć dwa razy mniej zmarszczek...a jak wiadomo lepiej chronić się za w czasu ;)

Możecie kupić go tutaj - klik 



Do czarnej maski (zupełnie innej marki), stałam się uprzedzona w momencie, gdy przyszło mi zdjąć ją z twarzy...Bożeeeeee.....co to była za masakra....ból, pot i łzy ;p Powiedziałam sobie że nigdy więcej. Natomiast z racji tego, że czarne maski znane są ze swoich oczyszczających właściwości, dałam im jeszcze jedną szansę.  To również z jej "cudownego" działania korzysta wiele Koreanek i to właśnie dzięki nim, czarna maska rozpowszechniła się w Europie. Czarne maski działają mocniej niż inne maseczki, dlatego zaleca się jej używanie jedynie raz w tygodniu. Za pierwszym razem położyłam ją tylko na samym nosie. Radzę nakładać pędzlem do tego przeznaczonym, gdyż brudzi ręce i trochę ciężko je później domyć.  Nakłada się łatwo, a po 15 minutach (gdy już zastygnie na dobre) można ją zdjąć. Z nosa zeszła bez problemu, gdy nałożyłam ją na całą twarz to ściągało się trochę ciężej, lecz bez zbędnego dramatu ;) Zdecydowanie lepiej niż za pierwszym razem...
W momencie ściągania maski, pozbywamy się zaskórników i oczyszczamy pory. Efekt za pierwszym razem jest widoczny delikatnie, natomiast systematyczne używanie maski od LAMBRE powinno "załatwić sprawę" :)

Do kupienia tutaj: klik


Reasumują, duet od LAMBRE okazał się bardzo sypatyczny w użytkowaniu.  Nie zauważając żadnych skutków ubocznych mogę spokojnie Wam go polecić. Odsyłam Was zatem na stronę LAMBRE - klik!

Pozdrawiam, 
Joanna 

wtorek, 18 grudnia 2018

Nivea Make-up Care Professional Hydra Primer - Krem / baza pod makijaż

Nivea Make-up Care Professional Hydra Primer - Krem / baza pod makijaż


Hej, hej! Widzieliście już nowość od NIVEA? Dziś słów kilka na temat kremu, który ma sprawdzić się idealnie jako baza pod makijaż. Gdy zaczynam myśleć w ogóle o kremie Nivea, to przed oczyma mam ten niebieski, który był chyba obecny w każdym polskim domu, prawda? ;) Używałam go dooooobrych kilka lat. No ale lata lecą, człowiek się starzeje więc i krem trzeba było zmienić :p 


Nivea Make-up Care Professional Hydra Primer zawiera w swoim składzie olejek migdałowy oraz ekstrakt z nagietka.  Całość ma stanowić nawilżającą bazę, dzięki której nasza skóra będzie odżywiona i gotowa na natychmiastowe nałożenie makijażu. 

Skład: Aqua, Cyclomethicone, Alcohol Denat., Dicaprylyl Carbonate, Butylene Glycol, Glycerin, Tapioca Starch, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Propylene Glycol, Acrylamide/Ammonium Acrylate Copolymer, Sodium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Dimethiconol, Polyisobutene, Polysorbate 20, Sorbitan Isostearate, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol, Methylparaben, BHT, Linalool, Citronellol, Limonene, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum

Konsystencję określiłabym jako dość gęstą, tłustą i trochę bardziej żelową. Krem bardzo ładnie pachnie i tak jak pisze producent bardzo dobrze się wchłania. Po nałożeniu czekam chwilkę i nakładam podkład. Nie ma problemu z jego aplikacją, produkty świetnie współpracują. Testowałam go ok 2 tygodnie i wnioski nasuwają się następujące: krem bardzo ładnie nawilża buzię, nadając jej świeżości. Nie zauważyłam natomiast aby makijaż trzymał się po nim dłużej. Dawałam mu szansę stosując raz ilość mniejszą, raz większą, niestety efekt nie był dla mnie zadowalający. Na czas jego testowania odstawiłam fixer innej marki i na tą chwilę muszę do niego powrócić. A szkoda bo produkty marki NIVEA tak naprawdę jeszcze nigdy mnie nie zawiodły ;) 

Z przyjemnością będę używać tego produktu NIVEA jako krem na dzień, natomiast jako baza pod makijaż nie zdał u mnie egzaminu. 



A może u Was ten krem sprawdził się lepiej niż u mnie? Używaliście? Dajcie znać koniecznie!

pozdrawiam,
Joanna 

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Bezpieczna podróż z 4GSM.pl

Bezpieczna podróż z 4GSM.pl

Dzisiaj zupełnie w innym klimacie i na inny temat. Być może uznacie że to nudy, bo przecież to tylko uchwyt samochodowy do telefonu, natomiast dla mnie stał się ostatnio rzeczą w aucie niezbędną ;) Dlaczego? Po pierwsze w naszym aucie korzystamy z zestawu głośnomówiącego. Kiedy ktoś do mnie dzwonił, a miałam telefon w torebce, wciskałam "odbierz" nie mając pojęcia z kim się połączę...a wyciąganie telefonu z torebki, podnoszenie z bocznego fotela itd. bywa niebezpieczne, prawda?  Często podróżuję również, mając za pasażera mojego 16 miesięcznego synka. Gdy trasa liczy mniej niż 5 km, to spoko jakoś sobie radzimy - ja prowadzę monolog i śpiewam, a Igorek słucha. Ale kiedy ma już dość mojego fałszu i gadania, wtedy zaczyna marudzić. I gdyby mógł, to pewnie wyszedł by z auta ;p Tutaj z pomocą przychodzi mi właśnie to małe urządzenie. Wkładamy telefon do uchwytu, włączamy bajki i oglądamy....tzn on ogląda, ja prowadzę :p I mam spokój na długi czas, mogę prowadzić auto bez stresu i niepotrzebnych netwow. Wszystkie mamy z pewnością wiedzą o czym mówię. Produkt zamówiłam na stronie 4gsm.pl 


Uchwyt jest funkcjonalny i zaprojektowany do łatwego montażu w kratce nawiewu, praktycznie w każdym aucie. Możliwość regulacji pozwala na ustawienia najbardziej optymalnego kąta widzenia. Boczne uchwyty mocno dociskają telefon, dzięki czemu nie spadnie nam podczas jazdy. Jego "szczęki" łapią telefon i zamykają się automatycznie.  Plus również za to, że pasuje do większości telefonów - nie wiem czy do wszystkich modeli ale na pewno do mojego Huawei oraz Samsunga męża...a to mi wystarczy ;p Produkt posiada również ładowarkę indukcyjną, dlatego możemy ładować swój telefon podczas jazdy. Działa! Sprawdzałam ;) To również jest mega przydatne, bo ile razy miałam już buty na nogach, ogromnie się gdzieś spieszyłam, a okazywało się że baterii pozostało 10 %... i rób co chcesz. 
Uchwyt został wykonany został solidnie z aluminium oraz szkła. W zestawie znajdował się również kabel mikroUSB o długości 1 metra.  Oczywiście nie wybierałam go sama...bo co ja się tam znam....wybrał go sobie mój mąż...a zna się na takich "bajerach"! ;)

Kupić możecie go tutaj - klik 




Powiem Wam szczerze że nie wyobrażam sobie jazdy bez tego małego pomocnika. Bezpiecznie i wygodnie - świetna sprawa! :) Jeśli jeszcze nie macie uchwytu samochodowego w Waszym aucie to polecam Wam zdecydowanie. Zajrzyjcie na stronę 4gsm.pl gdyż asortyment jest naprawdę bardzo szeroki a ceny przystępne. Porownywaliśmy je z cenami z innych stron oferujących podobne produkty i tutaj oferta okazała się najbardziej atrakcyjna. 




pozdrawiam,
Joanna

niedziela, 16 grudnia 2018

I love....

I love....

Jak ja lubię takie pachnące paczuchy! Słodko, soczyście i kolorowo - tak kojarzy mi się nowa marka I love...  , którą bardzo chciałam Wam dziś przybliżyć. Unboxing mogliście zobaczyć na moim Instastory i mam nadzieję że pobuszowałyście już trochę w sklepie internetowym marki (www.boutiquecosmetics.pl) . Teraz ceny są jeszcze niższe! Z przyjemnością przystąpiłam do testowania produktów, gdyż jest to zupełna nowość na naszym rynku.

Pierwszym produktem który zdecydowanie skradł moje serce jest mgiełka do ciała o zapachu Strawberry & Crem. Jak dla mnie jest to woń gumy balonowej z połączeniem słodkich cukierków. Niezwykle lekki i orzeźwiający. Używany przeze mnie już wielokrotnie, nie podrażnił ani nie uczulił skóry. Atomizer działa poprawnie i nic się nie zacina. Skóra po użyciu nie jest tłusta ani klejąca. Pojemność 100 ml, czyli taka "do torebki". Cena to tylko 10,90 zł! Z przyjemnością będę sięgać po ten produkt ponownie.

możecie kupić go tutaj - klik 


Następnie duet do kąpieli (który mogliście dziś rano zobaczyć na moim Instagramie). Podczas kąpieli zapach przenika całą łazienkę. Czysta przyjemność! Różowy żel do kąpieli o zapachu Marshmellow (klik) jest bardzo wydajny i wystarczy niewielka ilość aby dobrze się pienił. Zarówno ten jak i peeling do ciała Coconut&Crem (po lewej - klik) nie wysuszają skóry, a po kąpieli jest na gładka i pachnąca. Ceny są bardzo przystępne, dlatego zdecydowanie zachęcam Was do zakupu! 


Nie wiem jak Wy, a ja kremu do rąk używam dziesięć razy dziennie ;) Miło używać zatem kremu który pięknie pachnie a przy tym dobrze nawilża. Zapach malin i porzeczki jest słodki ale nienachalny. Raczej najmniej intensywny ze wszystkich produktów marki I love... Krem wchłania się szybko, nie pozostawiając tłustej powierzchni. Idealny na zimę, kiedy nasze dłonie są narażone na niskie temperatury. Stoi w kuchni i tak naprawdę, mimo że mam go kilka dni to ubyła go już połowa! Używam go nie tylko ja ale także mój mąż ;) Myślę że powrócę do niego z przyjemnością, jeszcze nie raz! 



Jako ostatnie masło do ciała o zapachu Lemon Sorbet. Jak możecie się domyślić, również pachnie cudownie. Bardzo lubię używać go po wieczornej kąpieli. Ma dość rzadką konsystencję i także szybko się wchłania. Skóra po użyciu jest pachnąca i taka...delikatna? :) Lubię to wrażenie :) Plus również za to że się nie lepi. 




Szata graficzna produktów jest tak słodka jak ich zapachy ;) Myślę że produkty od I love...są świetną propozycją na prezent. Na stronie możecie kupić gotowe zestawy, a także pojedyncze produkty. Kupcie chociaż jeden, a gwarantuje Wam że będziecie więcej i więcej i więcej... ;) 


pozdrawiam,
Joanna


sobota, 15 grudnia 2018

Pomysł na prezent na Święta od mygiftdna

Pomysł na prezent na Święta od mygiftdna

Jak tam Wasze przygotowania do Świąt? Prezenty kupione? ;) Ja już na finiszu! Przyznam że zakupy robiłam w tempie ekspresowym, gdyż ostatnio nie mam czasu na nic! Tak jak już Wam wspominałam 90 % zakupów robię przez internet. Jest to dla mnie duża oszczędność czasu, nie muszę wychodzić z domu, nie muszę stać w kilometrowych kolejkach. Zawsze gdy już mój mały Czorcik wieczorem zaśnie, siadam z kubkiem ciepłej herbaty, zarzucam na siebie kocyk i robię zakupy ciesząc się ciszą i spokojem ;)  

Kupiliśmy prezenty dla wszystkich, nie zapominając o sobie! A co! Nam też się przecież należy ;) Odwiedziłam sklep internetowy mygiftdna.pl  , który posiada ogromny asortyment spersonalizowanych prezentów na każdą okazję. Strona jest niezwykle czytelna, przez co korzystanie z niej jest czystą przyjemnością. W zakładce "prezenty dla..." możecie wybrać odpowiednią dla Was kategorię: dla kobiety, dla rodziców, dla dziadków. Zdecydowanie ułatwia to nasze poszukiwania. Strona może poprowadzić Was również "za rączkę", za sprawą zakładki ZNAJDŹ IDEALNY PREZENT. Możecie wybrać także kategorię cenową. Świetne rozwiązanie dla osób starszych, które nie są tak bardzo obyte w zakupach internetowych, gdyż wszystko jest jasne, czytelne, przejrzyste. Bardzo mi się podoba takie rozwiązanie! 

Co wybrałam dla siebie i męża? Jako że ostatnio lubujemy się we wszystkim co drewniane, postanowiłam zamówić dla nas właśnie takie gadżety. Mój wybór padł na deskę do krojenia z grawerem, która pełni nie tylko funkcję praktyczną ale także dekoracyjną. Świetnie prezentuje się na kuchennym blacie ;) Aż żal używać (dlatego raczej będę kroić na płaskiej stronie deski) :p Wykonana jest z drewna bambusowego, natomiast grawer wykonany został techniką laserową. Wymiary: 25 cm x 32,5 c,. Piękna i solidna...mam nadzieję że posłuży mi na długo :)

Oczywiście wzorów jest mnóstwo! Zobaczcie sami!


Mąż natomiast, zdecydował się na pendrive. Wzór graweru wybrałam ja ;) Uważam że również jest to wyjątkowa i oryginalna propozycja. Wykonany został z drewna bambusowego, a jego pojemność to 16 GB. Podpisany! Więc nikt nigdy się do niego nie "przyklei" ;p  Również możliwości graweru jest wiele i z pewnością znajdziecie coś co Wam się spodoba.

mój wzór - klik 





Oprócz  tego, na stronie możecie znaleźć grawerowane kalendarze, kieliszki do wina, portfele czy poduszki. Realizacja jest ekspresowa! Dlatego jeśli chcecie sprawić komuś ciekawy prezent na święta to zamawiajcie ale już! ;) Polecam Wam, gdyż są to zdecydowanie niebanalne prezenty dla bliskich nam osób! :)

pozdrawiam,
Joanna 

czwartek, 13 grudnia 2018

w świątecznym klimacie - nasza sesja zdjęciowa!

w świątecznym klimacie - nasza sesja zdjęciowa!


Co tu dużo pisać! Pierwszy raz zdecydowaliśmy się na świąteczną sesję. Będzie to dla nas niezwykła pamiątka na lata. Oczywiście Igorek, wybudzony wcześniej z drzemki, nie był zbyt chętny do pozowania ;) Dlatego Pani Fotograf dziękujemy za cierpliwość i zrozumienie. Efekty możecie zobaczyć poniżej, a jeśli sami macie ochotę na taką sesję to zapraszam na facebooka Marty, która robiła nam zdjęcia: klik 

Dajcie koniecznie znać jak podobają Wam się fotki!
A może macie już taką sesję za sobą? :)













pozdrawiam,
Joanna





Copyright © 2016 Oszczędnie.Modnie.Z klasą. , Blogger