piątek, 29 marca 2019

ZADBAJ O WŁOSY NA WIOSNĘ! KURACJA Z TRYCHOXIN!

ZADBAJ O WŁOSY NA WIOSNĘ! KURACJA Z TRYCHOXIN!

O kuracji produktami marki Trychoxin już Wam pisałam. Pojawił się tutaj obszerny artykuł o tym, jak miesięczna kuracja produktami tej marki wpłynęła na moje włosy. A efekt był naprawdę świetny. Oczywiście takie kuracje co jakiś czas trzeba powtarzać, a wiadomo jak wyglądają włosy po zimie. Przesuszone, łamliwe i wypadające, aż prosiły się o dodatkowy zastrzyk "energii". Negatywny wpływ ma na nie również ciągłe farbowanie, a że ja farbuje swoje włosy na jasny blond, dlatego faktycznie dostały one nieźle w kość. Z przyjemnością zatem zafunduje swoim włosom tak dobrą kurację po raz kolejny.


W skład kuracji wchodzą 24 ampułki (które równają się miesięcznej kuracji, gdyż jedna ampułka starczy na dwie aplikacje). Każda aplikacja to 4,5 ml starannie dobranych substancji aktywnych, które działają trójfazowo. Po pierwsze (i jak dla mnie najważniejsze) hamują wypadanie włosów. Po drugie, przyśpieszają wzrost nowych włosków. Po trzecie, odżywiają je od nasady aż po same końce. Ampułki są wygodne w aplikacji, zawierają atomizer, który rozpyla na włosach delikatną mgiełkę.   Po 6 dniach stosowania należy zrobić sobie jeden dzień przerwy, a potem zaczynamy cykl od początku. Ja najpierw myje włosy szamponem Trychoxin, który jest uzupełnieniem kuracji, potem spryskuje włosy połową ampułki i preparat wmasowuje we włosy przez ok. 2-3 minuty. Świetne jest to, że nie obciąża on włosów, dlatego możemy stosować go zarówno rano jak i wieczorem. Produkty nie posiadają żadnego zapachu. 

Składniki aktywne zawarte w ampułkach:


Kwas oleanolowy – zmniejsza produkcję dihydrotestosteronu (DHT, DHT jest główną przyczyną utraty włosów) poprzez hamowanie 5-alfa-reduktazy.
Apigenina – zwiększa mikrokrążenie w skórze głowy, umożliwiając lepsze przenikanie substancji aktywnych do mieszka włosa. 
Arginina – odżywia cebulki włosów, pozostawia włosy miękkie i wygładzone.
Biotyna – zawiera niezbędną dla włosów siarkę, wpływa na prawidłową kondycję skóry głowy , przywraca włosom połysk, miękkość, elastyczność.
Witamina PP – umożliwia optymalną gospodarkę wodną skóry głowy. Zapobiega wypadaniu włosów.
Vanillyl Butyl Ether – poprawia mikrokrążenie krwi poprzez rozszerzenie naczyń krwionośnych. Znacznie ułatwia dostarczanie substancji odżywczych do mieszków włosowych i zapewnia odpowiednie dotlenienie.
Peptide biotynylo-GHK – poprawia zakotwiczenie włosów dla lepszego „ukorzenienia” na skórze głowy. Spowalnia wypadanie włosów poprzez wydłużenie fazy anagenowej.

Ekstrakt z imbiru – łagodzi podrażnienia skóry głowy.

Widzicie jakie fajne pudełeczko? Nie dość że wygodne, to bardzo ładnie prezentuje się na łazienkowej półce ;)


Jeśli chodzi o szampon to jest on bezzapachowy. Opakowanie z pompką o pojemności 250 ml,  jest bardzo wygodne i ułatwia aplikację produktu. Niestety nie widzimy ile pozostało go w środku, gdyż butelka jest wykonana z grubego i nieprzeźroczystego plastiku. Szampon bardzo dobrze się pieni i dokładnie myje włosy. Mały minusik za to, że trochę je plącze, więc po jego aplikacji pozwalam sobie użyć jeszcze maski. Jest on uzupełnieniem kuracji, jednakże możecie również kupić same ampułki, wierzę że pomogą nawet solo!   


Kuracja przyniosła po raz kolejny naprawdę świetne efekty. Na szczotce włosów praktycznie nie widać. Oczywiście jeśli pojawiają się nawet pojedyncze włoski to nie panikuje. To rzecz zupełnie normalna. Włosy wyglądają na grubsze i zdrowsze. Polecam Wam zdecydowanie, szczególnie po zimie. Na wiosnę możesz cieszyć się naprawdę pięknymi włosami! 

Kurację możecie kupić tutaj - klik 

A wy, jak dbacie o swoje włosy na wiosnę?

pozdrawiam,
Joanna 


poniedziałek, 25 marca 2019

PRODUKTY OCHŁADZAJĄCE KOLOR OD HAIRSTORE.PL

PRODUKTY OCHŁADZAJĄCE KOLOR OD HAIRSTORE.PL


Zacznę dziś od marudzenia... ;) Klika tygodni temu byłam u fryzjera po raz pierwszy, od czasu gdy urodził się Igorek. Nie chcę robić z siebie "ciężko zarobionej" matki ale zwyczajnie szybciej było mi pofarbować włosy w domu niż jechać do fryzjera 25 km. Każda mama doskonale wie o czym mówię. Każdy wyjazd wiąże się z dużą operacją typu: z kim zostawić Igorka, ile mam czasu, chyba za długo to potrwa. Oczywiście, z Igorkiem mógłby zostać tata ale tak to już jest, że tata pracuje od rana do wieczora ;) Także z moimi włosami radziłam sobie sama, z różnym skutkiem. Wpadając do drogerii łapałam pierwszą lepszą farbę, gdzie na opakowaniu znajdowała się piękna buzia z włosami w kolorze chłodnego blondu. W praktyce jednak, wychodziło nie co inaczej. Z reguły chłodny blond miałam tylko na końcach, a im bardziej w górę tym bardziej żółto ;) Musiałam to zmienić!


O duecie marki Fanola, który chciałam Wam dziś pokazać, nie słyszałam nigdy wcześniej, jednakże słyszałam o sklepie hairstore.pl , w którym produktów do włosów jest ogrom. Tam skierowałam swoje kroki od razu aby poszukać produktów ochładzających "kurczakowy blond" ;) Jest to hurtownia online, zarówno dla profesjonalnych salonów fryzjerskich jak i osób, które szukają dobrych produktów do domowego użytku. Nie chodzi tu tylko o produkty do pielęgnacji włosów. Znajdziecie tam także lokówki, suszarki, prostownice, a także produkty do paznokci, makijażu czy perfumy. Nie dałam się zwariować atrakcyjnym cenom i kupiłam tylko to co było mi faktycznie niezbędne ;)  


Duet Fanola No Yellow składa się z szamponu oraz maski. Oba produkty zamknięte są w butelkach o pojemności 350 ml. Dostępne są również większe wersje, jednak ja chciałam na początek sprawdzić i przetestować produkty, czy faktycznie do moich włosów będą odpowiednie. 

Skupiając się najpierw na szamponie, posiada wygodną butelkę z pompką co jest oczywiście dużą wygodą. Kolor szamponu jest fioletowy, jednak mieni się srebrem. Moje włosy są bardzo cienkie, dlatego ilość produktu jaką nakładam również jest niewielka. Ważne jest aby nanieść go na włosy RÓWNOMIERNIE! Jeżeli tego nie zrobicie, nie dziwcie się potem, że góra jest nadal żółta a końce włosów siwe. Szampon należy trzymać od 1 do 5 minut. Czas również jest tu zależny od długości i gęstości naszych włosów. Ja czekam ok 2 minut, po czym spłukuje wodą. Dłuższe trzymanie produktu może spowodować że nasze włosy będą mienił się fioletem. Efekt już po użyciu szamponu jest taki jak oczekiwałam. Kolor z żółtego zmienia się na chłodny blond. Końcówki włosów są rozjaśnione nie co bardziej (ale trzeba się mocno przyjrzeć aby to zauważyć). Jestem bardzo zadowolona! Na plus zasługuje również wydajność - te 350 ml starczy mi chyba na rok jak nie więcej!  


Maska jest drugim elementem pielęgnacji. Podobnie jak szampon posiada intensywnie fioletowy kolor. Po co zatem używać fioletowej maski, skoro szampon daje już zadowalający efekt? Powiem  Wam szczerze, że niewielka ilość nałożona na włosy sprawia, że po umyciu są one gładkie, błyszczące i łatwo się rozczesują. Zdecydowanie lepiej niż po stosowaniu jakiejkolwiek odżywki do włosów! Bardzo istotny jest tutaj również fakt, że maska pomaga nam zachować chłodny odcień na dłużej. Pięknie pachnie (podobnie jak szampon) i chociaż ten zapach nie utrzymuje się długo, to sprawia że pielęgnacja jest zdecydowanie przyjemniejsza.


Kiedy pokazałam Wam ten duet na Instagramie (joanna_majj), nie spodziewałam się że tyle z Was te produkty już zna i używa. Super! Wiedziałam że jestem dużo "do tyłu" jeśli chodzi o włosy i ich pielęgnację. Mimo że nie jestem profesjonalistą w tej dziedzinie, nie zalecam używać po każdym myciu. Nie ma takiej potrzeby, gdyż chłodny odcień utrzymuje się na długo. Ja myję głowę co drugi dzień, natomiast szampon z maską stosuję raz w tygodniu. Jedynym minusem może być fakt, że włosy po częstym używaniu produktów stały się nie co przesuszone, dlatego co jakiś czas używam maski nawilżającej, zostawiając ją na głowie na pół godzinki pod ręcznikiem. Po umyciu głowy nasze ręce mogą być lekko fioletowe, jednak możemy sobie z tym poradzić myjąc ręce zwyczajnie wodą z mydłem. 
Efekt końcowy jest naprawdę świetny, a ja cieszę się ładnym chłodnym blondem jaki zawsze chciałam mieć! 

Zajrzyjcie na www.hairstore.pl


pozdrawiam,
Joanna 



środa, 20 marca 2019

BELL / LIMITOWANA SERIA BON BON

BELL / LIMITOWANA SERIA BON BON


Kolekcja Bon Bon marki Bell, dostępna jest w sklepach Biedronka już od lutego. Z tego co mi wiadomo, rozchodzi się jak świeże bułeczki i wcale mnie to nie dziwi. Uwielbiam kolorówkę tej marki oraz to jak prężnie się rozwija. Powtórzę po raz kolejny - możecie mieć dobrej jakości produkty do makijażu będąc bo bułki w markecie ;) Wystarczy tylko że przystaniecie na chwilę przy "Strefie Piękna" marki Bell. Kolekcja została stworzona z myslą o Walentynkach, natomiast jeszcze teraz możecie wybrać coś dla siebie.


Rozświetlacz Sweet Love Highligtner to zbiór kilku odcieni nadający ładny, nienachalny efekt glov. Ja oczywiście jak zawsze mieszam wszystkie kolory ze sobą i nakładam na kości policzkowe pędzlem. Drobinki są delikatne i pięknie się błyszczą. Ma piękny, bardzo słodki zapach który...urzeka. Na twarzy utrzymuje się dobrych kilka godzin i jak dla mnie jest idealny do użytku codziennego. Twarz jest rozświetlona i wygląda na bardziej wypoczętą. 


Puder Beauty - Licious Face Powder to taka kropka nad i przy codziennym makijażu. Tutaj również spotkamy się z pięknym, słodkim zapachem. Nie dziwi mnie wcale że jest to edycja walentynkowa. Posiada satynowe wykończenie, lekko matowe, a co najważniejsze nie ciemnieje na twarzy. Jest świetnym utrwaleniem podkładu oraz korektora. Wygląda na twarzy bardzo naturalnie - a za to wielki plus. Mówiłam Wam na moim Instagramie, że stał się moim ulubieńcem wraz z poprzednim, bananowym pudrem od Bell. Jednakże zostawiając go na swojej toaletce, nie przypuszczałam że łapki mojego synka tak szybko go dopadną...puder został rozsypany na całą sypialnie, krusząc się w drobny mak. Także straciłam to cudeńko w mgnieniu oka. Muszę zatem zaopatrzyć się koniecznie w kolejne opakowanie! 


W tej kolekcji znalazły się również dwa eyelinery. Zacznijmy od Glitter Bling, czyli tego z dodatkiem brokatu. Za cenę 9,99 zł dostaniemy naprawdę świetny produkt, który możemy nakładać samodzielnie ale także aplikując go na czarny eyeliner. Zawiera różnobarwne drobinki, które ładnie odbijają światło i nadają pięknego błysku. Ma bardzo dobry aplikator, dzięki czemu jego nakładanie nie jest skomplikowane (nawet jeśli trzęsą się Wam ręce tak jak i mnie ;)). Jeśli chodzi zaś o czarny eyeliner w płynie Black Ink, to ciężko mi go ocenić. Owszem, kolor jest głęboki i intensywny, natomiast zupełnie nie odpowiada mi sztywny pędzelek. Zamiast ładnej kreski robię sobie na powiece...kropki? Zastyga na powiece bardzo szybko ale chyba muszę jeszcze trochę nad nim popracować ;) 


A teraz czas na moje ulubione matowe pomadki Bell Long Lasting Mat. Dostępne wraz z konturówkami, w trzech odcieniach rozchodzą się od razu ze sklepowych półek. Nie ma się co dziwić, gdyż w niskiej cenie otrzymujemy naprawdę dobry jakościowo produkt. Są naprawdę matowe, pudrowe i w połączeniu z konturówką utrzymują się na ustach przez wiele, wiele godzin. Nie wysuszają ust i nie rolują się. Aktualnie używam naprzemiennie wszystkich trzech odcieni. Jestem zauroczona kolorami oraz ich trwałością. Nakładanie jest czystą przyjemnością, poniważ pomadki mają kremową konsystencję., Jedne z moich ulubionych! Polecam, polecam, polecam! :) 


Jako ostatnie trzy lakiery do paznokci. Nie miałam okazji jeszcze ich używać ale obiecuję że dam Wam znać jak się sprawdzą jak tylko ściągnę hybrydę! :) 


Czy jakiś produkt z kolekcji Bon Bon zagościł juz w Waszej kosmetyczce? Dajcie znać!

pozdrawiam,
Joanna 

niedziela, 17 marca 2019

PŁASZCZ W PANTERKĘ | JEANSY | BEŻOWA KOSZULA

PŁASZCZ W PANTERKĘ | JEANSY | BEŻOWA KOSZULA

Jak na spacer to tylko z aparatem :) Wprawdzie liczyliśmy na trochę więcej słońca ale nie będziemy narzekać. Cieszmy się tym co mamy, bo równie dobrze mógłby jeszcze padać śnieg. Robienie zdjęć z moim synem jest niezwykle trudnym zadaniem (a jednak narzekam), tym bardziej w miejscu gdzie ma duże pole do popisu. Jak okiełznać półtora roczne dziecko, które lata jak wściekłe, nie da się dotknąć i wymusza wszystko płaczem? Czasem opadają mi ręce. Dlatego nasz wypad trwał jakieś pół godziny...

Na dziś wybrałam niezwykle wygodny zestaw. Panterkowy płaszcz powinniście znać już doskonale z moich poprzednich stylizacji. Świetnie sprawdził się właśnie na taką pogodę. Do tego jeansy ze sklepu internetowego www.renee.pl  . Jeśli chcielibyście właśnie takie kupić, radzę brać rozmiar mniejszy. Te które mam na sobie to rozmiar 36, na co dzień noszę rozmiar 38. Koszula to rozmiar oversize, dostępna w wielu kolorach, jednak ja zakochałam się właśnie w beżu. Rękaw jest długi, jednak ja mam ją podwiniętą do łokci. Buty które pokochałam od pierwszego założenia (nie, nie jest to post sponsorowany ;)), również pochodzą ze sklepu Renee i to chyba najwygodniejsze obuwie jakie w szafie posiadam :) Jeśli chodzi o okulary, kupiłam je na Aliexpress. 

Płaszcz - klik
Jeansy - klik
Koszula - klik
Buty - klik 
Okulary - klik 









Jak podoba Wam się ten look?
Dajcie znać!

pozdrawiam,
Joanna 


wtorek, 12 marca 2019

CO OSTATNIO CZYTAŁAM - KSIĄŻKOWE PROPOZYCJE

CO OSTATNIO CZYTAŁAM - KSIĄŻKOWE PROPOZYCJE

Czy tylko ja czytam czasem dwie książki na raz? Być może. Jednak przy małym dziecku jest to jakaś alternatywa aby przeczytać więcej ;) Przyznam jednak, że czasem myliły mi się wątki, mylili bohaterowie, zapominałam o czym historia była, mimo że są to zupełnie dwie różne propozycje. Ale skończyłam! Co znaczy że "w tym szaleństwie jest metoda" ;) Dlatego dziś dzielę się z Wami moimi wrażeniami na temat dwóch tytułów od Wydawnictwa Albatros. 

Książkę "Pozwól mi wrócić" B.A Paris możecie od razu skojarzyć "po okładce". Bo kto nie czytał wcześniejszego tytułu autorki, czyli "Za zamkniętymi drzwiami"? 
Początkiem historii jest wyjazd do Francji pary młodych i zakochanych Fina i Layli. Podczas podróży, zatrzymują się na parkingu, a kiedy Fin wraca do auta z toalety, dziewczyny już nie ma. Niestety, gdy zgłasza sprawę na policję staje się głównym podejrzanym. Nie powiedział niestety policji całej prawdy...Mijają lata, a Fin oczyszczony z zarzutów układa sobie życie od nowa. Wiążę się z kobietą, która jest siostrą Layli. Prowadzi szczęśliwe życie prywatne oraz zawodowe. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Pewnego dnia znajduje za swoim domem matrioszkę, która jest znakiem że historia wcale się nie zakończyła...czy Layla żyje? Czy to dopiero początek koszmaru? Odbiera również telefon z informacją, że ktoś widział Laylę...czy to naprawdę możliwe? Fin, chociaż lekko skołowany i przerażony, stara się tego dowiedzieć. Ale czy poznanie prawdy zawsze jest dobrym rozwiązaniem? Powiem Wam, że czytałam książkę z zapartym tchem. Miałam wrażenie że "połykam" słowa aby przewracać kolejne strony jak najszybciej. Książka trzyma w napięciu, a jej koniec jest taki, że w życiu się nie spodziewałam....przeczytajcie koniecznie!


Drugi tytuł jest już zdecydowanie lżejszy :) "Zakochany przez przypadek" daje do myślenia! Bo czy to możliwe, że wszystko co dzieje się w naszym życiu jest już z góry ustalone i NIC nie dzieje się przypadkowo? Książka opowiada o drobnych zbiegach okoliczności, tak naprawdę nic dla nas na co dzień nie znaczących, które doprowadzają do wielkich rzeczy, jak np. tego że się zakochujemy, że wybieramy tę a nie inną drogę, że z czegoś rezygnujemy itd. Ciężko to wszystko wyjaśnić! ;) Tak naprawdę po raz pierwszy spotykam się z taką historią, Bo może ta kawa, którą dzisiaj wylałam zupełnie przypadkiem, była spowodowana  celowym działaniem kreatora przypadków? Nic nie rozumiesz? No i świetnie, musisz zatem przeczytać te książkę ;) Główni bohaterowie do Guy, Emily oraz Eric, którzy są właśnie kreatorami przypadków. O co chodzi? No więc, taki kreator otrzymuje kopertę z misją, np. ktoś ma dostać natchnienia i stać się pisarzem, ktoś ma stracić pracę, a ktoś dostać nową, ktoś ma zakochać się w drugiej osobie itd. Kreator poprzez serię różnego rodzaju działań ma doprowadzić to takiej, a nie innej sytuacji. Przyznam że po przeczytaniu miałam mały niedosyt, brakowało mi jakiegoś ekstremalnego zakończenia, no ale nie każda książka musi się kończyć wielkim BUM! ;) Fakt, autora można zdecydowanie pochwalić za pomysł na książkę. Przyjemna i lekka w czytaniu, po jakimś ciężkim thrillerze jak znalazł ;) 

A wy, co aktualnie czytacie i co możecie mi polecić?
Dajcie znać w komentarzu!

pozdrawiam,
Joanna 

czwartek, 7 marca 2019

MOJE NOWOŚCI OD PIERRE RENE

MOJE NOWOŚCI OD PIERRE RENE
Witajcie! Dziś o produktach do makijażu słów kilka. Na tapecie marka, którą pokazuję Wam dosyć często, czyli Pierre Rene Professional! Lubię jakość ich produktów w stosunku do ceny, dlatego z przyjemnością zaglądam co jakiś czas do ich sklepu internetowego, w poszukiwaniu makijażowych perełek.


Paletkę tej marki mieliście już okazję widzieć na moim blogu. Poprzednia wręcz mnie oczarowała, dlatego skusiłam się na kolejną. Za cenę 64,99 zł otrzymujemy paletę 10, mocno napigmentowanych cieni i wystarczy naprawdę niewielka ilość nałożona na pędzel, aby pokryć powiekę. Cienie podczas nakładania trochę się osypują, jednakże nie uważam tego za  wielką wadę. Polecam pod cień nałożyć bazę lub korektor, kolor będzie wtedy podbity i pozostanie na powiece przez wiele godzin. Ja nakładam je pędzlem, a te mieniące (z poprzedniej palety) palcem. Palety są niezwykle wydajne. Ok, może nie maluję się codziennie ale mam wrażenie że po prawie miesięcznym użytkowaniu, z palety praktycznie nic nie ubyło. Na tą chwilę są to moje ulubione palety i używam ich naprzemiennie z paletą od Pixi, którą również pokazywałam Wam na moim Instagramie (joanna_majj).  

Możecie kupić ją tutaj - klik


Kolejnym produktem jaki wybrałam dla siebie jest fluid Skin Balance Professional. Wybrałam dla siebie odcień najjaśniejszy Soft Porcelain, z szerokiej gamy dostępnych kolorów. Niestety okazał się za jasny (tak, ciut, ciut ;)), dlatego dodaję do niego odrobinkę ciemniejszego podkładu. Według mnie ma bardzo dobre krycie i świetnie rozprowadza się po twarzy, nie pozostawiając smug. Aplikuję go gąbeczką Beauty Blender. Plus również za to, iż nie ciemnieje na twarzy. Jest podkładem matowym ale dosyć lekkim, dlatego świetnie sprawdzi się na wiosnę! Na twarzy utrzymuje się przez wiele godzin, oczywiście go sobie przypudrujcie - wtedy efekt jest naprawdę WOW! Nie zapycha, nie wchodzi w drobne zmarszczki i do tego bardzo ładnie pachnie. W poręcznej buteleczce zostało mi go jeszcze sporo, a gdy się skończy kupię go ponownie ale w ciemniejszym odcieniu (tej jest dla prawdziwych bladziochów! ;))

do kupienia tutaj - klik 


A teraz nowość marki Pierre Rene, czyli korektor pod oczy Contour Concealer. Jest to korektor w płynie, którego zadaniem jest krycie cieni pod oczami, przebarwień czy oznak zmęczenia. Tutaj również wybrałam odcień najjaśniejszy 01 i w tym wypadku jest jak najbardziej w porządku. Nakładam go pod oczy ale także na nos czy podbródek oraz jako bazę pod cienie. Bardzo ładnie zakrywa wszelkie niedoskonałości na twarzy. Wygodny aplikator sprawia że nakładanie jest łatwe i przyjemne. Ma gęstą konsystencję i nie spływa przy aplikacji. Może nie widać tego na zdjęciu ale jego pojemność jest większa niż standardowych korektorów (7 ml). Razem z podkładem tworzą naprawdę świetny duet. 

do kupienia tutaj - klik 



Jako ostatnia na dziś pomadka Royal Mat Lipstick. Zawsze powtarzam, że kocham chyba wszystkie pomadki miłością wielką, a ten kolor będzie idealny na wiosnę. Wybrałam dla siebie soczystą fuksję 08 Coral Dream. Na stronie marki ten kolor jak dla mnie wypada dość blado, w rzeczywistości otrzymujemy piękny i nasycony odcień. Jak prezentuje się na ustach, możecie zobaczyć na moim zdjęciu na Instagramie (joanna_majj). Krycie mają dobre, natomiast nie są to pomadki do końca matowe. Jak dla mnie bardziej satynowe. Bardzo ładnie prezentuje się na ustach, nie wysuszając ich. Jeśli chodzi o trwałość to oceniam ją średnio - wymaga poprawek po jedzeniu i piciu. Odcień który wybrałam, sprawdza się świetnie zarówno na co dzień jak i większe wyjścia. Poza tym, złote opakowania prezentują się bardzo elegancko. Posiadam szeroką gamę odcieni tych właśnie pomadek i używam ich bardzo często. Natomiast jeśli mam ją porównać z pomadką Matte Fluid Lipstic również tej marki (pomadka w płynie), o której pisałam Wam jakiś czas temu to jest ona NAPRAWDĘ matowa i dłużej utrzymuje się na ustach. Dlatego jeśli dokonam ponownego zakupu, to raczej tej płynnej wersji :) 

do kupienia tutaj - klik 



pozdrawiam,
Joanna 

niedziela, 3 marca 2019

PIELĘGNACYJNY DUET DO WŁOSÓW OD KERASYS

PIELĘGNACYJNY DUET DO WŁOSÓW OD KERASYS


Kto z Was czuje już wiosnę? Przyznam że ja zabrałam się już za wiosenne porządki, odkurzanie każdego kąta, mycie okien itd. W szafie generalne porządki, a zimowe kurtki do worka ;) Achhh.....coś pięknego! Dlaczego o tym mówię? Bo patrząc na opakowania szamponu oraz odżywki od Kerasys, nie sposób nie myśleć o kwiatach, zielonej trawie i słoneczku. Szata graficzna to jednak nie wszystko, dlatego zapraszam Was na podsumowanie mojej miesięcznej pielęgnacji włosów z duetem Kerasys do włosów suchych i zniszczonych. 


To moje pierwsze spotkanie z tą marką. Pierwsze wrażenie to dosyć ciężkie (bo metalowe) opakowania ale z bardzo wygodną pompką, ułatwiającą aplikację. Produktów jest dużo, butelki mają pojemność 600 ml, więc naprawdę sporo. Dotarły do mnie w ładnie zapakowanym zestawie upominkowym. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawy pomysł na prezent. 

Szampon Elegance & Sensual od razu ujmuje swoim pieknym zapachem (podobnie jest z odżywką). Siegnęłam po niego w dobrej chwili, gdyż moje włosy były na maxa przesuszone ciągłym farbowaniem. Posiada kremową, perłową konsystencję i wystarczy niewielka ilość aby dobrze się zapienił. Bardzo dobrze myje i oczyszcza włosy. Nie podrażnia skóry głowy i nie obciąża włosów. To naprawdę dobry produkt i żałuję że nie mogę go mieć "na wyciągnięcie ręki" w Rossmannie czy Hebe (przynajmniej nie widziałam). Moje włosy bardzo się znim polubiły i wrócimy do niego jeszcze nie raz.  


Odżywka Elegance & Sensual ma bardziej gęstą konsystencję. Mam wrażenie że w opakowaniu zostało jej jeszcze mnóstwo, a szamponu ubyło więcej niż pół. Stało się tak dlatego, że moje cieniutkie włosy nie wymagają dużej ilości odżywki, wystarczy jedno naciśnięcie pompki. Odżywkę delikatnie wcieram we włosy, nie dochodząc do skóry głowy aby nie wyglądały nsa przetłuszczone. Efekt jest dla mnie dobry i satysfakcjonujący. Włosy po spłukaniu łatwo się rozczesują, a po wysuszeniu są miękkie i delikatne w dotyku. Co ważne - nie elektryzują się. Zapach na włosach jest wyczuwalny, natomiast nie na długo. 

Duet Kerasys możecie kupić TUTAJ w cenie 59,99 zł. Uważam że jest to dobra cena w stosunku do jakości i pojemności produktów. Ja wybrałam dla siebie zestaw do włosów suchych i zniszczonych, natomiast marka oferuje szereg innych produktów, na potrzeby Wasze i Waszych włosów ;) Polecam Wam zajrzeć na stronkę i wybrać coś dla siebie. Myślę że się nie zawiedziecie :) 

pozdrawiam,
Joanna 

Copyright © 2016 Oszczędnie.Modnie.Z klasą. , Blogger