niedziela, 30 czerwca 2019

Wzorzysty kombinezon od Goodlookin.pl

Wzorzysty kombinezon od Goodlookin.pl

Czy ja już mówiłam że uwielbiam kombinezony? Pewnie tak! Dlatego dziś, z przyjemnością pokazuję Wam moją nową perełkę ;) Piękne połączenie kolorów, świetny print - lubię to! Ramiączka są regulowane, a materiał cieniutki i przewiewny. Bardzo wygodny! 

Kombinezon kupicie tutaj - klik

Sandały to propozycja od gemre.com.pl, pokazałam Wam je już w poprzednim wpisie :) 

Jak Wam się podoba taki wygodny i prosty look? :) 







Pozdrawiam, 
Joanna 

sobota, 29 czerwca 2019

Moje nowości od Pierre Rene!

Moje nowości od Pierre Rene!

Co nowego od Pierre Rene znalazało się ostatnio w mojej kosmetyczce? Trzy bardzo ciekawe produkty, które idealnie sprawdzają się w codziennym makijażu ale także na większe wyjścia. Uniwersalność przede wszystkim! ;) Zatem zaczynamy! 



Zacznijmy od cieni Match System Golden Flower. W magnetycznej palecie zamkniętych jest 6 cieni, które sprawdzą się świetnie na wiele okazji. Mamy tutaj odcienie nude, a dopełnieniem są kolory perłowy brąz oraz czarny mat. Właśnie ich używam, kiedy chce podkręcić trochę swój makijaż. Cienie są naprawdę dobrze napigmentowane. Posiadam już dwie większe palety te marki i podczas zakupu tej, wiedziałam że się nie zawiodę. Brąz pięknie mieni się na powiece, a cienie pozostają na niej przez wiele godzin. Aby tą trwałość wydłużyć, przed aplikacją nakładam korektor. Bardzo ładnie się blędują, nie pozostawiając plam. Co tu dużo mówić - 6 świetnych cieni, idealnych na różne okoliczności :) Do tego cieniutkie, ale bardzo poręczne opakowanie!

do kupienia tutaj - klik 


Drugim produktem jest podkład Fluid Advanced Lift. Może od niego powinnam zacząć ale co tam...u siebie jestem ;p Produkt chroni nas przed szkodliwymi skutkami promieniowania UV, gdyż zawiera filtr przeciwsłoneczny SPF 15. Producent pisze, iż podkład daje natychmiastowy efekt odmłodzenia skóry, poprawiając jej jędrność, Myślę, że to określenie jest trochę na wyrost, bo wiadomo - podkład po to jest aby maskować niedoskonałości, spłycać zmarszczki, wyrównywać koloryt. Ten podkład właśnie to robi! Czyli daje efekt odmłodzenia skóry? No daje ale po zmyciu podkładu efektu brak haha ;p No wiadomo o co chodzi! Podkład doskonale spełnia swoją rolę, czyli sprawia że cera jest świeża, promienna i ujednolicona. Nooo.... ;) Co ważne, nie wysusza skóry i bardzo ładnie się z nią stapia. Nie jest produktem ciężkim i łatwo się rozprowadza. Mały minus za to, że po wyschnięciu, delikatnie ciemnieje na twarzy. Zapomniałąm tekże o jednej ważnej rzeczy! Podkład wzbogacony jest o witaminy A,PP oraz E. Może przy dłuższym stosowaniu rzeczywiście trochę mnie odmłodzi? ;p Aaaaaa! I pachnie ładnie! Nawet bardzo ładnie!  

do kupienia tutaj - klik 




A teraz moja nowość! Ale taka nowość zupełna, której nigdy nie używałam...bo po co? ;p Kredka! Kredka na linię wodną oka! Zawsze ale to zawsze uważałam że to zbędny wydatek. Nie wiem dlaczego...po prostu tak sobie wbiłam do głowy, że takie cudo mi nie potrzebne. Ale oczywiście "przewijając" Instagram i makijażowe filmiki (które oglądam sporadycznie), wszędzie te kredki się pojawiały. Że koniecznie, że to takie dopełnienie makijażu, że niezbędne. Ok, kupiłam. Co tu dużo mówić....teraz wiem o co chodzi :p  Kosztuje mniej niż 10 zł, a robi naprawdę efekt WOW. Nie jest to kolor biały, a delikatnie wpadający pod nude. Konsystencja jest lekko kremowa, dlatego w prosty sposób można produkt zaaplikować. Daje bardzo naturalny i nie przesadzony efekt. Nie podrażnia, nie uczula i z tego co widze, starczy mi na...lata? Mega wydajna. 

do kupienia tutaj - klik 


Pierre Rene bardzo rzadko mnie zawodzi. Po raz kolejny, korzystam z kosmetyków z największą przyjemnością. Cenię sobię marki, gdzie niska cena idzie w parze z dobrą jakością. Lubię, polecam, używam! <3

A Wy? Używacie produktów do makijażu marki Pierre Rene? Jakie są Waszymi ulubionymi? :)


pozdrawiam,
Joanna 


Co czytałam w czerwcu?

Co czytałam w czerwcu?

Skoro był już "Jego banan", to dziś przychodzę do Was z tytułem "Jej wisienki" ;p Nie, nie tylko Was bawią te tytuły...przyznam, że są mocno...intrygujące? ;) Gdy zaczynałam czytać "banana", traktowałam ten tytuł bardziej w przenośni. Po przeczytaniu książki, wiem już doskonale, że te tytuły należy brać dosłownie...."Jej wisienki" tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziły. Kolejna, zabawna propozycja od Penelope Bloom. Komedia, z dawką pikanterii i romansu. Głównymi bohaterami książki jest dwudziesto pięcio letnia Hailey oraz milioner William. Hailey doskonale piecze ciasta i prowadzi piekarnię. Niestety, ciąży nad nią widmo eksmisji. Za sobą ma nieudany związek i co niezwykle istotne w tej książce...wciąż jest dziewicą! Muszę o tym napisać, gdyż bez tego moja recenzja nie miałaby najmniejszego sensu ;) Jej przyjaciele usilnie próbują zmienić ten stan, dlatego kolega Hailey rzuca jej wyzwanie, a mianowicie: ma zacząć flirtować z pierwszym mężczyzną, który dokona zakupu tarty wiśniowej w jej cukierni. Nie muszę chyba pisać, że przyniesie to ogrom zabawnych sytuacji? Tym bardziej, gdy w jej życiu pojawi się William właśnie (który jest, o zgrozo! Egoistą kleptomanem ;p). Czy tutaj może narodzić się miłość? Czy dojdzie do czegoś więcej? Nie zdradzę Wam nic więcej! Przeczytajcie sami. 
Czasem warto przeczytać coś lekkiego, zabawnego....tak na jeden, dwa wieczory. Czytasz, śmiejesz się i od razu poprawia Ci się humor. Polecam Wam! To zdecydowanie świetna propozycja na lato.  


Kolejny tytuł jaki chciałabym Wam dziś przedstawić, to książka Henrika Groena "Żyj i pozwól żyć". Arthur jest pięćdziesięcioletnim mężczyzną, pracującym jako sprzedawca środków czystości. Do czasu! Po wielu latach pracy zostaje zwolniony. Nie układa mu się z żoną, czuje że życie przeleciało mu przez palce. Co zatem z tym zrobić? Arthur postanawia upozorować własną śmierć i zacząć to życie od nowa. Czy Ty dałbyś radę porzucić wszystko co masz i zacząć w zupełnie innym miejscu? Książka również bardzo zabawna i skłaniająca do wielu przemyśleć. Posiadająca głębszy sens, mówiąca o problemach w małżeństwie i tych z codziennego życia. Myślę o niej i się uśmiecham :) Zakończenie zupełnie nieoczywiste i zaskakujące! 

Do następnego!

pozdrawiam,
Joanna  

wtorek, 25 czerwca 2019

sukienka w paski/ sandały/ wiklinowa torebka

sukienka w paski/ sandały/ wiklinowa torebka


Krótki wyjazd nad morze musiał zakończyć się zdjęciami :) Pogodę trafiliśmy przepiękną, dlatego z przyjemnością wskoczyłam w letnią kieckę! Przyznam, że jakoś ostatnio z sukienkami jest mi nie po drodze i zdecydowanie wybieram częściej luźne szorty ale...czas to zmienić! Bo czy w zestawieniu z sandałkami na słupku oraz wiklinową torebką nie "stworzył się" ciekawy, wakacyjny zestaw? ;) 

Sandałki w musztardowym kolorze to mój wybór ze sklepu internetowego www.czasnabuty.pl  . Idealna dla mnie wysokość słupka! Nosi się je świetnie, gdyż są bardzo lekkie i wygodne. Plus również za bardzo solidne wykonanie! Zrobiłam w nich "milion" kilometrów, a czułam się w nich jak...w kapciach? ;) Jeśli nie lubicie wysokich szpilek, to zdecydowanie powinnyście zainwestować w buty na słupku. Rewelacja, stabilizacja itd.!

Kolejnym miłym dodatkiem jest wiklinowa torebka. Nad jej zakupem zastanawiałam, się już w tamtym roku i  żałuję że nie zdecydowałam się już wtedy ;) Bo czy nie jest to iście letni element stylizacji? Jak dla mnie totalny must have tego sezonu. Torebka wykonana jest ręcznie! I to jak pięknie! Dopracowana w każdym szczególe, na skórzanym pasku, mieszcząca naprawdę wiele drobiazgów. Co tu dużo mówić - CUDO! Sklep internetowy www.home-living.polskawiklina.com ma takich cudeniek w asortymencie więcej, więc zajrzyjcie koniecznie! 

Planujecie wyjazd nad polskie morze w tym roku?
A może już byliście? ;)

Jak podoba Wam się stylizacja? Dajcie znać w komentarzu!












Sukienka: sklep stacjonarny CONTE w Świebodzinie 
Buty CzasNaButy: klik
Torebka PolskaWiklina: klik  (10 % rabatu na hasło joanna_majj10)

pozdrawiam,
Joanna 

wtorek, 18 czerwca 2019

Balanssen - ekologiczne poduszki ortopedyczne

Balanssen - ekologiczne poduszki ortopedyczne


Dobry, zdrowy sen jest dla nas niezwykle ważny. Wpływa na nasze zdrowie psychiczne oraz fizyczne, wspomaga przyswajanie informacji, regeneruje i odpręża. Wpływa przez to na naszą urodę, zdrowie oraz samopoczucie. Dlaczego więc, często odmawiamy sobie snu, krótkiej drzemki i śpimy "byle jak"? Brak snu wpływa przecież ujemnie na naszą aktywność, a także obniża odporność.   Powoduje że jesteśmy rozkojarzeni, zwiększa się nasze łaknienie, zaburza się nasza równowaga hormonalna....mogę tak pisać w nieskończoność (i nie żebym była taka mądra - wspomagam się mądrymi stronami edukacyjnymi www ;)). 

Od prawie dwóch lat nie wysypiałam się wcale. Dlaczego? A no dlatego, że mój maleńki synek mylił dnie z nocami, przez co jako tako spał za dnia, a w nocy jakoś mu się nie chciało. Przyznam, że czasem chodziłam jak zombie...z resztą mój mąż także. Dlatego skoro moje dziecie zaczęło przesypiać w końcu całe noce, zapragnęłam także wysypiać się i ja. 


Gdzieś w internetowej przestrzeni, "rzuciły" mi się w oczy poduszki od Balanssen. Poduszki z wypełnieniem gryki i orkiszu? Zupełna nowość dla mnie! Poczytałam i zamówiłam sztuk kilka! Jakie było moje zdziwienie, jak zasapany kurier ledwo wtargał karton do domu. Przecież to poduszki, sztuk 5.... -Pan przesadza Panie kurierze. Ale nie! Bo jak rzucił mi ten karton w przedpokoju, to do salonu musiałam go dociągnąć, gdyż o podniesieniu z ziemi nie było mowy...5 poduszeczek przypominam.    

Teraz już wiem, iż miękkie wypełnienie poduszki nie jest niczym dobrym. Wiem, bo mam porównanie. Super poduszki, których wypełnieniem jest gąbka, syntetyczny kauczuk czy czy pianka poliprenowa, za nic nie przebiją poduszek "gryczanych". Te pierwsze, często nie przepuszczają powietrza, odkształcają się, w konsekwencji wpływają niekorzystnie na nasz sen oraz kręgosłup. Poduszki od Balanssen, wracają do korzeni stosując wypełnienie gryką i orkiszem właśnie. To unikalne rozwiązanie, które pozytywnie wpływa na sen, niąsąc za tym szereg pozytywnych zmian. Łuski, czyli łupiny owocu gryki mają wiele właściwości. Są twarde, lecz jednocześnie elastyczne i lekkie, dzięki czemu doskonale dostosowują się do kształtu ciała. Zawierają taniny (związki o właściwościach przeciwzapalnych, hamujących rozwój bakterii i roztoczy), rutynę (naturalny związek wzmacniający układ odpornościowy), związki celulozowo-ligninowe (umożliwiające utrzymanie niskiego poziomu wilgotności wypełnienia), kwasy organiczne i sole mineralne. Śpiąc lepiej, jesteśmy bardziej aktywni w ciągu dnia. Znasz to uczucie kiedy po dobrze przespanej nocy jesteś pełny energii i siły do działania? Jeśli nie, to znak, że może czas na zmianę poduszek? ;) Po drugie, poduszki Balanssen odgrywają istotną rolę w zakresie profilaktyki i rehabilitacji dolegliwości związanych z aparatem ruchu. Poprzez kontrolę pozycji, jaką przybieramy w trakcie snu, korygują błędne nawyki i torują drogę dla nowego, w pełni wygodnego ułożenia ciała. Udowodniono ich kojący wpływ w przypadku bólów kręgosłupa i otaczających go struktur. 



Nie będę ukrywać że początek był trudny. Skoro cało życie, spało się na miękkiej podusi, ciężko przyzwyczaić się do spania na...kamieniu? Tak, tak myślałam na początku mojej przygody z poduszkami Balanssen. Teraz, kładąc się na tradycyjnej poduszce, mam dziwne uczucie że moja głowa "wpadła" do środka, a wypełnienie jest wszędzie dookoła, tylko nie pod nią (mam nadzieję że to rozumiecie ;p). Poduszki Balanssen zapewniają prawidłowe ułożenie głowy oraz kręgosłupa. Do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić, małymi krokami do przodu. Początkowo leżałam na poduszce tylko w dzień, odpoczywając lub czytając książkę. W późniejszym etapie, zaczęłam na niej także zasypiać, mając zwykłą poduszkę w tzw. pogotowiu ;) I nie będę ukrywać - klika razy się przydała :) Teraz świetnie przesypiam całą noc i nie wyobrażam sobie spania na poduszce zwykłej. Nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy dobroczynne działanie poduszki, jednakże odkąd mi towarzyszy, przestałam budzić się z bólami głowy, co zdarzało mi się często. 

Wciąż próbuję przekonać mojego męża, który w nocy, wraca jednak do tradycyjnej poduszki...ale wierzę że za jakiś czas porzucimy je już na stałe. Igorek także jest oporny ale to przecież dwulatek...ma swoją ulubioną podusie na której musi zasnąć zawsze. Być może jak trochę podrośnie i zacznie więcej rozumieć, będzie zasypiać na poduszce Balanssen.  Mam taką nadzieję! Wyjdzie im to tylko na dobre! 

Znalazłam jeden, mały minusik, na którego myśl się uśmiecham ;) No więc, gryka i orkisz strasznie szeleszczą! :p Także każde nasze większe przewrócenie się na drugi bok, może wybudzić nas ze snu ;) Początkowo tak właśnie się u mnie działo, teraz staram się nie zwracać uwagi na ten aspekt. Chociaż ponoć ten szelest ma relaksować i pomagać w zasypaniu...no nie, tak to nie działa w moim przypadku ;)  Co innego zapach zboża....poduszki pachną...polem! Naprawdę! I ten zapach rzeczywiście przynosi ukojenie. 



Cieszę się, że wybierając poduszki, mój wybór padł na te od Balanssen. Wiem, że wyjdzie mi to tylko na dobre i w przyszłości sobie za to podziękuję. Zabieram ją zatem na krótkie wczasy, bo nie wyobrażam sobie teraz aby spać na hotelowej poduszce...ot wymyśliła! ;) 

A może Wy też chcecie spać zdrowo? 


pozdrawiam,
Joanna 

piątek, 14 czerwca 2019

Lato! Lato wszędzie!

Lato! Lato wszędzie!

A ja nie zamierzam narzekać na słońce! Cieszmy się póki jest! Bo jak za kilka dni popada, to znów będziecie marudzić że "co to za lato" ;) 

Dziś mam dla Was iście "tropikalny" zestaw z H&M. Wiązane na ramionach body okazały się mega wygodne! Tym bardziej spodnie, które ze względu na swój materiał nie opinają i są przewiewne. Kocham je także za "wysoki stan" :) 

Torebka to ukochana Fabiola, a jakże! 

Dopełnieniem są świetne sandałki od Gemre. Klamry są elementem dekoracyjnym i nie trzeba odpinać ich za każdym razem gdy zakładamy buty. Z tyłu jest zameczek :) Niedrogie i bardzo wygodne! Polecam! 

Jak Wam się podoba?








Sandały Gemre.com.pl - klik
Body H&M - klik
Szorty H&M - klik
Torebka Fabiola - klik

pozdrawiam,
Joanna

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Linia Fresh Juice od Bielenda

Linia Fresh Juice od Bielenda

Linia Fresh Juice od Bielenda,  to seria przeznaczona do oczyszczania i pielęgnacji twarzy. Zawiera bioaktywną wodą cytrusową oraz soki z owoców i przeznaczona jest do różnych rodzajów cer. Cała seria to 9 produktów. Fresh Juice Pomarańcza, Fresh Juice Limonka oraz Fresh Juice Ananas kuszą micelarnym żelem, micelarnym płynem oraz hydro esencją. Pokażę dziś Wam 4 produkty z tej linii, które zaczynam właśnie stosować. Mam nadzieję że przyniosą one mojej skórze świetlisty blask i piękne nawilżenie. A jak pięknie wyglądają! Prawda? ;)


DETOKSYKUJĄCY PŁYN MICELARNY LIMONKA zawiera detoksykujący SOK Z LIMONKI, antybakteryjny KWAS SALICYLOWY oraz oczyszczające MICELE. Do wyboru mamy dwie pojemności, dużą bo aż 500 ml oraz małą 100 ml butelkę. Jego przeznaczeniem jest w głównej mierze usuwanie makijażu z twarzy, oczu i ust, Po kilku użyciach śmiało mogę stwierdzić że radzi sobie z tym doskonale. Wystarczy nanieść odrobinę na wacik aby w sposób skuteczny pozbyć się z naszej buzi make up`u. Nie wymaga mocnego pocierania. Przy okazji daje nam uczucie czystości i odświeżenia skóry. Posiada przy tym delikatny, świeży zapach. Nie podrażnia skóry. 

Skuteczność płynu wynika z zastosowania:


  • Bioaktywnej wody cytrusowej – wykazującej działanie antyoksydacyjne i wspierającej witalność komórek skóry,
  • Soku z limonki – który normalizuje skórę, zmniejsza wydzielanie sebum, , działa antybakteryjnie,
  • Kwasu salicylowego – skutecznego składnika detoksykującego i łagodzącego,
  • Miceli – które wychwytują i doskonale usuwają makijaż, sebum i wszelkie zanieczyszczenia ze środowiska  (w tym pyły zawieszone oraz metale ciężkie).




NAWILŻAJĄCY ŻEL DO MYCIA TWARZY POMARAŃCZA może być stosowany rano i wieczorem, w celu odświeżenia skóry. Ma formę lekkiego żelu, wzbogaconego o micele. Zamknięty został w butelce z pompką o pojemności 190 g. Bardzo ładnie oczyszcza i odświeża skórę, pozostawiając przyjemny zapach. W kontakcie z wodą tworzy delikatną piankę, a po jej zmyciu twarz jest delikatna i miła w dotyku. 

Jego działanie gwarantuje formuła łącząca w sobie niezwykle skuteczne składniki aktywne i substancje myjące:
  • Bioaktywną wodę cytrusową – wykazującą działanie antyoksydacyjne i wspierającą witalność komórek skóry,
  • Sok z pomarańczy – który odświeża, nawilża i tonizuje skórę, działa antybakteryjnie,
  • Kwas hialuronowy – skuteczny składnik nawilżający,
  • Micele – które wychwytują i doskonale usuwają makijaż, sebum i wszelkie zanieczyszczenia ze środowiska  (w tym pyły zawieszone oraz metale ciężkie).

DETOKSYKUJĄCA HYDRO ESENCJA DO PIELĘGNACJI TWARZY LIMONKA - przyznam. że tego produktu jestem najbardziej ciekawa. Jestem, gdyż jeszcze go nie używałam! Nie będę Was ściemniać, muszę dokończyć aktualnie używane przeze mnie serum ;) Co obiecuje zatem producent? 

"Nowoczesna, ultralekka hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową, otrzymywaną z owoców śródziemnomorskich to idealny sposób na systematyczną i skuteczną pielęgnację cery mieszanej, tłustej, a także wrażliwej.
Jej wydajna hydro-formuła, wzbogacona o bioaktywną wodę cytrusową, dzięki efektowi „water splash” zapewnia skórze natychmiastowe orzeźwienie. Esencja doskonale matuje, normalizuje i detoksykuje skórę, działa antyoksydacyjne, odświeża i wygładza skórę, a także chroni ją przed zanieczyszczeniami, w tym przed metalami ciężkimi.
Produkt jest dermo-kompatybilny ze skórą, zapewnia codzienny detoks i odświeżenie, szybko się wchłania, nie obciąża skóry". 

Kompleksowe działanie hydro-esencji zapewniają starannie wyselekcjonowane składniki aktywne:

  • Bioaktywna woda cytrusowa – pozyskiwana na drodze metod fizycznych, bogata w oligoelementy, wykazuje działanie antyoksydacyjne i wspiera witalność komórek skóry,
  • Sok z limonki – który normalizuje skórę, zmniejsza wydzielanie sebum, , działa antybakteryjnie, zwęża pory i rozjaśnia przebarwienia,
  • Kwas salicylowy– skuteczny składnik detoksykujący i łagodzący, działa oczyszczająco, usuwa nadmiar tłuszczu i zanieczyszczeń z porów skóry.".

ROZŚWIETLAJĄCY PŁYN MICELARNY ANANAS przeznaczony jest do codziennego oczyszczania i pielęgnacji cery pozbawionej blasku. Jego zadaniem jest także usuwanie makijażu oraz odświeżenie skóry twarzy. Tutaj również do wyboru mamy dużą butelkę oraz małą o pojemności 100 ml. Przyzna, że świetnie sprawdzi się na wyjazd, nie będę musiała zabierać wtedy ze sobą dużego, pełnowymiarowego produktu. Taki "maluszek" kosztuje niecałe 10 zł, więc myślę że warto mieć go na swojej łazienkowej półce. Zapach jest po prostu obłędny! 

Wysoka skuteczność płynu wynika z zastosowania:
  • Bioaktywnej wody cytrusowej – wykazującej działanie antyoksydacyjne i wspierającej witalność komórek skóry,
  • Soku z ananasa – który skutecznie redukuje przebarwienia, nadając skórze promienny wygląd,
  • Kwasu laktobionowego – skutecznego składnika regenerującego, rozjaśniającego przebarwienia i wspomagającego procesy odnowy naskórka,
  • Miceli – które wychwytują i doskonale usuwają makijaż, sebum i wszelkie zanieczyszczenia ze środowiska  (w tym pyły zawieszone oraz metale ciężkie).

Marka Bielenda zaskakuje mnie ostatnio swoimi nowościami i przynosi dużą przyjemność w użytkowaniu swoich produktów. Piękna seria, która, mam nadzieję, pięknie podziała na moją skórę.  

pozdrawiam,
Joanna 


środa, 5 czerwca 2019

Eko kosmetyki Couleur Caramel

Eko kosmetyki Couleur Caramel



Co jakiś czas mam ochotę na "spróbowanie" naturalnych kosmetyków. Tych eko, które mają nie uczulać, nie podrażniać itd. Czy nie macie tak czasem, że po nałożeniu tuszu do rzęs, Wasze oczy szczypią lub łzawią niemiłosiernie? Taka sytuacja nie ma prawa się wydarzyć, gdy używacie produktów do makijażu, które kładą nacisk na naturalny skład. Kosmetyki marki Couleur Caramel z pewnością do takich właśnie należą. 

"Składniki kosmetyków naturalnych kolorowych Couleur Caramel pochodzą z certyfikowanych plantacji organicznych, dzięki czemu masz gwarancję, że dostarczysz swojej skórze to, co najlepsze".

Wszystko tutaj jest ECO! Począwszy od opakowań, które to materiały do ich stworzenia pochodzą z recyklingu i są poddawane biodegradacji. Kosmetyki nie są testowane na zwierzętach, a w składzie nie zawierają parabenów, olejów mineralnych czy konserwantów. Produkty marki zawierają 98% - 100% składników naturalnych.




Wybrałam dla siebie dwa produkty, mianowicie maskarę oraz pomadkę. Pierwsze wrażenie? Wiadomo...."O Boże jakie ładne opakowania" :p Mimo że nie jest to najbardziej istotna sprawa, to ładne opakowania powodują że produktów używa się po prostu przyjemniej. Nieprawdaż? ;) Produkty zostały zapakowane w papierową torebkę, czyli wszystko ECO frendly...czy jakoś tak ;)  


Zacznijmy od pogrubiającej maskary. Standardowa pojemność (9 ml) w niestandardowym opakowaniu (bardzo ładnym i przykuwającym oko). Tusz ma za zadanie pogrubić rzęsy ale także je wydłużyć. Szczotka wygląda dość niepozornie i nie jest właśnie tak gruba, jak wszystkich innych tuszy typu 3 D czy Volume. Jaki daje efekt na rzęsach? Przede wszystkim naturalny, pogrubiając rzęsy bez grudek! Efekt wydłużenia jest niewielki, natomiast rzęsy mają wyraźnie zwiększoną objętość bez sklejania się.  Co ważne, maskara nie zawiera rozpuszczalników, a jej skład oparty jest na wodzie, dlatego nie ma tu mowy aby coś powodowało podrażnienie oczu. Aby efekt był jeszcze bardziej widoczny, można nałożyć drugą warstwę i nadal rzęsy wyglądają bardzo naturalnie. Plus również za to, że tusz nie kruszy się w ciągu dnia i długo się utrzymuje. Nie ma również kłopotów z jego zmyciem. Wystarczy delikatnie przyłożyć wacik z płynem micelarnym do oka i tyle. 

Szczegółowe składniki: 98 % składniki naturalne, 14 % składniki aktywne
  • wosk pszczeli: odżywia,  oraz tworzy warstwę ochronną
  • żywica akacjowa: umożliwia stabilizację rzęs
  • wosk Carnauba: działanie natłuszczające i  ochronne
  • wosk Kandelila: odżywia i regeneruje rzęsy
  • masło shea: nawilża, rewitalizuje i regeneruje skórę, bogate w witaminy A, E i F
Kupicie go tutaj - klik 



Drugim produktem jest malinowa pomadka do ust. No właśnie! Malinowa! Nie czerwona jak widzicie na zdjęciach. Oczywiście, kolor podchodzi pod czerwień, jednak nie w sposób tak intensywny jak na załączonych obrazkach. Światło, obiektyw itd....próbowałam naprawdę oddać jej prawdziwy, piękny kolor jednak chyba bezskutecznie ;) Na ustach jest to  połączenie czerwieni z maliną właśnie. Zamknięta jest także w ładnym opakowaniu. Nie jest to pomadka matowa, a raczej satynowa i nawilżająca. Nadaje ustom kolor, jednakże potrzebne są dwie lub nawet trzy warstwy aby usta zostały pokryte w całości. Nie wysusza ust i zdecydowanie je nawilża. Jest miękka i bardzo łatwo się aplikuje. Na ustach utrzymuje się kilka godzin, wiadomo, że gdy jemy czy pijemy, potrzebne będą poprawki. Jak radzi producent, nakładam pomadkę pędzlem i używam także konturówki, aby nie wyjść po za obszar ust. 

Szczegółowe składniki: 100 % naturalne składniki,  23 % aktywnych składników, 23 % organicznych:

  • organiczny olej rycynowy: zmiękcza i chroni skórę
  • organiczny olej z moreli: bogate źródło witaminy B17
  • organiczne masło shea: nawilża, rewitalizuje i regeneruje cerę
  • ekstrakt z czerwonej herbaty: zapobiega starzeniu się skóry
  • organiczna oliwa z oliwek: regeneruje skórę, nawilża oraz nadaje jej jedwabisty dotyk
  • organiczny olej jojoba: wygładza, odżywia i ujędrnia skórę suchą i zmęczoną
  • organiczny olej z pestek winogron: bogaty w niezbędne kwasy tłuszczowe, polifenole i witaminę E
  • olej Karanja z nasion drzewa Pongam: posiada właściwości antyoksydacyjne oraz  przeciwzapalne 
Kupicie ją tutaj - klik 




Produktów marki Couleur Caramel jest wiele. Zarówno tych do makijażu jak i pielęgnacji. Zdecydowanie spełniły moje oczekiwania i miałam prawdziwą przyjemność w ich użytkowaniu. Oczywiście znalazłam mały minus, a będzie nim cena kosmetyków. Jednak z drugiej strony wiadomym jest, że ekologiczne produkty z reguły nie są tanie. Zajrzyjcie na stronę www.couleurcaramel.pl , być może i Wy wybierzecie coś dla siebie. 


pozdrawiam,
Joanna 

Copyright © 2016 Oszczędnie.Modnie.Z klasą. , Blogger